piątek, 22 marca 2013

24.Siva

                                       * Imagin pisany w 1 osobie*

Szary, marcowy poranek. Powolnie zwlokłam się ze swojego łóżka. Westchnęłam ciężko, głaszcząc się po swoim brzuchu. Łzy ponownie napłynęły do moich oczu. Mijał już drugi miesiąc odkąd straciłam nasze maleństwa. Czułam się jak beznadziejna papka rozbabranych uczuć ,zamkniętych w słabym ciele. Przecież to wszystko jest głupie. Jestem na tyle bezsensowna, że nic nie potrafię zrobić dobrze. Nie udało mi się utrzymać przy sobie tego , co najważniejsze- Naszych dzieci i Jego. Wymówienie tego imienia sprawia, że czuję jakby ktoś wbijał mi sztylet w serce. Ale dobrze powiem - Siva tak nazywał się mój narzeczony.Po tym, jak poroniłam zostawił mnie. Jak zepsutą zabawkę. Załamałam się kompletnie. 
Powinien być tu przy mnie, wspierać mnie, pomagać wyjść z życiowego dołka ale nie- On znalazł sobie pocieszenie. Od 2 miesięcy jest w związku z Nareeshą. 
Przykro robi mi się na sam ich widok. Pomimo tego, że bardzo im zazdroszczę to jednak mocno trzymam kciuki za ich związek. Mam nadzieję , że chociaż ona da Sivie szczęście, którego ja nie byłam w stanie mu zapewnić-rodzinę i poczucie bezpieczeństwa.  Od naszego rozstania zmieniłam się. Schudłam, przestałam się uśmiechać. Wiecznie płakałam. Moja przyjaciółka zaproponowała mi spotkanie z psychologiem.Lekarz zapisał mi mnóstwo tabletek- jedna na uśmiech, kolejna na śmiech a trzecia na apetyt. Nie biorę tego świństwa. Ja nie jestem chora. Moja psychika jest zdrowa, gorzej z sercem.  
Ubrałam się cieplutko i wyszłam z domu. Skierowałam się na cmentarz. Szłam powoli ciemnymi alejkami. Zmierzałam w kierunku miejsca spoczynku naszych maleństw. Zauważyłam, że na ławce siedziała jakaś para. Moje serce gwałtownie zatrzymało się. Jak on śmiał przyjść tu z nią?! Chciałam się wycofać, ale usłyszałam jego głos:
-[T.I] zaczekaj!- Posłuchałam. Podeszłam do Sivy i Nareehy. Chłopak dał dziewczynie znak aby zostawiła nas samych. Zachęcająco poklepał miejsce na ławce obok siebie. Usiadłam koło niego. Znów poczułam tak dobrze znane mi męskie perfumy. Wspomnienia zaczęły powoli wracać. Siva, widząc łzy w moich oczach, przytulił mnie do swojej klatki piersiowej i wyszeptał mi do ucha:
-[T.I] mam nadzieję, że nie masz mnie  za skończonego idiotę. Wiem, że nie powinienem był cię zostawić. Odkąd jestem z Nareeshą nie mogę przestać myśleć o nas. Rozmawiałem z nią o tym wczoraj. Kazała mi spotkać się z tobą i powiedzieć o wszystkim. Kocham cię. 
Po jego monologu nie mogłaś wydobyć z siebie ani słowa. Łzy płynęły kaskadami po twoim policzku. Siva również zaczął płakać.. Wtedy stało się coś niesamowitego. Chmury nagle rozstąpiły się. Padła na was wiązka światła słonecznego. Wiedzieliście, że to pewnie znak od waszych synów. Uśmiechnęliście się do siebie i złączyliście wasze usta w namiętnym pocałunku. Cuda jednak się zdarzają..
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Laski wy moje kochane przepraszam, że dopiero dzisiaj coś dodaję ale miałam blokadę twórczą :P

3 komentarze:

  1. Jaki słodki ten imagin *.*
    Cudowny, po prostu cudowny <3
    Widać, że nawet jeśli miałaś blokadę, to już jej nie masz.
    Czekam na next ;).

    OdpowiedzUsuń
  2. jejku no ja się tu rozkręcam a tu bum! koniec :( ale imagin słodziutki jak cukier ;* wiem , dowaliłam sucharem na dobranoc XD

    OdpowiedzUsuń
  3. O ja .
    Słodziutki ?!
    Ja beczałam od początku do końca !
    Na początku ze smutku, a potem ze szczęścia, że był happy endzik.

    Łoj, wielki kop w tyłek za blokadę.

    Czekam na kolejne ♥

    Martha ♥

    OdpowiedzUsuń